Nasi Absolwenci o Naszym Gimnazjum


Krótko o mnie

Cześć!

Nazywam się Łukasz, jestem absolwentem Gimnazjum w Łęczycy oraz Liceum Politechniki Łódzkiej, w tym roku pisałem maturę. Moim głównym zainteresowaniem jest robotyka, poza tym tworzę strony internetowe, biegam i gram we Frisbee Ultimate. Zamierzam studiować mechatronikę i chciałbym wam opowiedzieć moją krótką historię o tym, jak odkryłem swoją pasję. Liczę także, że uda mi się choć części z Was wskazać drogę, której odnalezienie było dla mnie trudne.

Lata w gimnazjum

Z przyjemnością wracam myślami do czasów gimnazjum - przede wszystkim dlatego, że popołudniami można było pomarnować trochę czasu. Jednak równie istotnym elementem była współpraca z nauczycielami, którzy chętnie pomagali w rozwijaniu zainteresowań, jeśli tylko samemu się takową chęć wyraziło. Szczególnie ważne były dla mnie zajęcia z informatyki, ponieważ to właśnie z informatyką mam teraz najwięcej do czynienia, oraz fizyczne, gdyż dzięki tytułowi finalisty Olimpiady Fizycznej udało mi się dostać do najbardziej obleganego mati-fiz’u w Łodzi. Nie mogę też nie wspomnieć o innych kołach (np. matematycznym), na których nauczyłem się wielu rzeczy przydatnych w liceum, natomiast na treningach lekkoatletycznych zrozumiałem, co to znaczy “robić coś dla siebie”.

Rozwijanie pasji

Dlaczego jako pierwsze spośród kół wymieniłem to informatyczne? Właśnie na nim nauczyłem się, jak stworzyć prosty program w C++ i szablon strony w HTML'u. Wtedy zacząłem przychodzić do szkoły bardziej niewsypany niż zwykle. Okazało się, że od grania w Assasin's Creed dużo bardziej wciągające jest tworzenie swoich stron internetowych i grzebanie w cudzych. Siedziałem po nocach realizując pomysły i czytając poradniki, gdy brakowało mi wiedzy. Szybko na własną rękę zacząłem uczyć się innych języków. Wiedziałem jednak, że z każdym problemem mogę udać się do p. Cybulskiego, który zawsze służył mi pomocą w sprawach informatycznych - nawet, gdy wykraczało to poza materiał lekcji czy kółka. Dziś jestem w stanie tworzyć całkiem zgrabne strony, co nie byłoby możliwe bez podstaw nabytych w gimnazjum.

Umiejętność tę rozwijałem w liceum i wykorzystywałem ją wielokrotnie, jednakże brakowało mi czegoś w tym wszystkim. Czego? Nie wiedziałem. Zacząłem więc poszukiwania. Wciągnąłem się w kurs pisania aplikacji mobilnych, przygotowywałem się pod Olimpiadę Informatyczną. Podobało mi się, ale wciąż to nie było "to". Przełom nastąpił, gdy znajomy z klasy pokazał mi, czym zajmuje się w wolnych chwilach. Jego pokój pełen był różnych "zabawek" - rozkręconych urządzeń, narzędzi, części elektronicznych oraz jego własnych projektów. Od wielu lat tworzył swoje roboty. Były wśród nich te stworzone z klocków Lego Mindstorms, te postawione na gotowych platformach, ale także od podstaw złożone przez niego z mikrokontrolerów, silników itd. Zrozumiałem wtedy, że to, czego mi wcześniej brakowało, to dynamika - nie ta na monitorze, ale ta prawdziwa, realna, którą można dotknąć. Wtedy zapragnąłem stworzyć swojego robota. Wybór padł na LineFollowera, gdyż jego konstrukcja wydawała się najprostsza. Projekt zrealizowałem przy pomocy Arduino (zdecydowanie polecam dla początkujących - wystarczyła mi znajomość C++ z gimnazjum), a całość zajęła mi kilka tygodni podczas roku szkolnego. Niejednokrotnie musiałem wybierać, czy dokończyć pracę domową, czy wyciągać z szafki lutownicę i kontynuować prace nad robotem.

Mechatronika w gimnazjum

Robotycznego bakcyla złapałem dopiero w drugiej klasie liceum. Niewiele udało mi się osiągnąć od tego czasu, gdyż trzecia klasa to były raczej przygotowania do matury. Żałuję, że nie pokazał mi nikt wcześniej, jak wspaniała jest robotyka. Wy natomiast macie otwarte drzwi do tego świata już teraz. Pod koniec roku szkolnego odwiedziłem Waszą pracownię informatyczną i widziałem, jakim sprzętem dysponujecie. Jestem pod wrażeniem, jak sytuacja zmieniła się od momentu, gdy ukończyłem gimnazjum. Nie myślcie, że każdy ma dostęp do tego samego, więc nie jesteście wyróżnieni. Jesteście. Od was zależy, czy sami popchniecie to dalej. Lekcje i koło mechatroniczne dają wam podstawy, ale nie bójcie się sięgnąć dalej, zrobić coś samemu - wtedy poczujecie, jak wspaniałe jest majsterkowanie. Koszty wcale nie muszą być duże, a pomoc znajdziecie zarówno u nauczycieli, jak i w internecie - jest masa poradników dla początkujących.

Liceum, konkursy i studia

Ostatnie trzy lata nauczyły mnie, że doba wcale nie jest taka długa, a wyrobienie umiejętności samoorganizacji jest kluczowe do przeżycia. Mieszkałem na stancji, przez co na zajęcia spóźniałem się średnio co trzeci dzień, jednak mimo wszystkich problemów, które wiązały się z wyprowadzką z domu, absolutnie nie żałuję pójścia do łódzkiego liceum. Spotkałem tutaj wspaniałych ludzi, poszerzyłem swojego horyzonty i nawet nauczyłem się trochę gotować. Poza lekcjami czas w liceum minął mi na przeróżnych zajęciach - trenowałem frisbee, organizowałem caterning w szkole, czasem skleciłem jakąś stronę internetową, choć najwięcej czasu przeznaczałem na przygotowywanie się do konkursów, bo wierzę, że doświadczenie podczas nich zdobyte jest najbardziej wartościowe. Brałem udział w wielu z nich, choć wszystkie związane były z przedmiotami ścisłymi. Do najciekawszych trzech zaliczają się moim zdaniem Diversity, SumoChallenge i Fascynująca Fizyka. Zdecydowanie polecam wziąć w nich udział, ponieważ są darmowe, dają dużo doświadczenia, a nagrody są warte wysiłku.

Zaczynając od Diversity - jest to konkurs, w którym drużyny dostają (za darmo i na własność) identycznego robota do walki sumo, ale mogą go uzbroić według swojego zamysłu. Składa się z dwóch etapów (dopiero po przejściu do drugiego dostaje się robota, jednak nie jest to specjalnie ciężkie zadanie). Na gali finałowej byłem z moją drużyną dwukrotnie, z czego raz udało nam się dotrzeć do ćwierćfinałów walk oraz wygraliśmy nagrodę jury za pomysłowość konstrukcji.

Kolejnym jest łódzki SumoChallenge, gdzie przygotowuje się od podstaw własne roboty. W ramach tych zawodów można wystartować w wielu konkurencjach - tam też miałem swój debiut z pierwszym LineFollowerem postawionym na Arduino. Noce spędzone z lutownicą przed samym konkursem zdecydowanie są warte wspominania. Pojawiać się tam zamierzam każdego roku, gdyż to dobra motywacja do realizowania swoich pomysłów. Poza tym udział w nich mogą wszyscy, niezależnie od wieku, a sam konkurs jest jednym z ważniejszych tego typu wydarzeń w Polsce, więc można podpatrzeć, jak wyglądają najlepsze konstrukcje w naszym kraju.

Dzięki dojściu do finału Fascynującej Fizyki mam gwarantowany wstęp na wszystkie ścisłe kierunki Politechniki Łódzkiej (w rekrutacji jestem poza kolejką) - mimo to staram się również dostać na Mechatronikę we Wrocławiu. Najbliższy czas pokaże, w którym mieście wyląduję na najbliższe pięć lat. Gdziekolwiek bym jednak nie trafił, zamierzam angażować się w konkursy i działalność studenckich kół naukowych. Wszystko po to, aby nie ograniczać się tylko do tego, co oferują sztywne programy studiów, bo przecież prawdziwą radość czerpie się z tego, co zgłębia się na własną rękę (nawet, jeśli zajmuje to o wiele więcej czasu). Poza tym, moi starsi znajomi potwierdzają, że dobry mechatronik to ten, który daje sobie radę zarówna na, jak i po zajęciach.

Perspektywy

W sprawie perspektyw niewiele jest do powiedzenia, gdyż fakty mówią same za siebie. Zapotrzebowanie na pracowników w dziedzinach informatycznych ciągle rośnie i nie potrafię sobie wyobrazić, żeby mogło się to teraz zmienić. Interesując się informatyką czy robotyką macie gwarancję na sukces w przyszłości. Jeśli można połączyć przyjemne z pożytecznym, to czemu tego nie zrobić? Kluczem jest spróbowanie samemu, w swoim pokoju i na swoim komputerze. Jeśli nie dacie się zniechęcić problemom, które się na początku pojawią, to najcięższe będzie za Wami - reszta przyjdzie sama.

Jeśli macie jakiekolwiek pytania - piszcie śmiało, postaram się pomóc i wytłumaczyć wszystko tak, jak tylko potrafię. Namiary do mnie dostaniecie u pana Cybulskiego, ewentualnie piszcie za jego pośrednictwem. Tymczasem życzę powodzenia w znajdowaniu swojej własnej pasji!

Łukasz Gruszczelak


Mam na imię Michał i jeszcze w tamtym roku szkolnym uczęszczałem do Gimnazjum im. Jana Pawła II. Były to nie tylko 3 lata ciężkiej nauki, ale także świetna przygoda.

W tej szkole nie nauczyłem się tylko wzorów z fizyki, czy symboli pierwiastków chemicznych. Po łęczyckim gimnazjum jestem przygotowany na życie w różnych środowiskach. Do mojej byłej szkoły nie uczęszczają wybrane dzieci, każdy może być uczniem Gimnazjum w Łęczycy, nie musi mieć wzorowego zachowania, samych 4 i 5 na świadectwie ze szkoły podstawowej. Nauce sprzyjają świetne warunki pracy w perfekcyjnie wyposażanych klasach. Tablice interaktywne to żadna nowość w tutejszym gimnazjum. Ale pamiętajmy, że nie tylko wygląd szkoły świadczy o jej nauczaniu. Gimnazjum w Łęczycy to także bezapelacyjnie świetna kadra pedagogiczna, która staje na rękach, aby zrobić z uczniów dobrych, sprawnych fizycznie i wykształconych ludzi.

Wspomnienia ze szkolnych projektów, wycieczek i zielonych szkół będą mi towarzyszyć do końca życia. Przez trzy lata nauki odwiedziłem Londyn, Pomorze Gdańskie i Szczecin. Uczestniczyłem w wielu europejskich projektach, dzięki którym uzyskałem ogromną ilość zdolności, wiadomości, a co najważniejsze certyfikatów, które przydadzą się w przyszłości na rozmowie o pracę. Podczas projektów uczyliśmy się m.in. nowych metod pracy oraz prostych rozwiązań trudnych sytuacji. Całkowicie za darmo uczestniczyłem w 5-dniwoych warsztatach w Łodzi, w czasie których miałem możliwość rozwoju obywatelskiego, jak i rozrywki. Gimnazjum oferuje także zajęcia wyrównawcze.

Dzięki mojej nauczycielce od chemii odkryłem, że ten przedmiot jest moją mocną stroną i chcę dalej się w tym kierunki rozwijać. To właśnie dzięki pani Kamińskiej wiem, co chcę robić w przyszłości. Można powiedzieć, że to właśnie Pani zaraziła mnie zamiłowaniem do tego przedmiotu. Nauczyciele w tej szkole nigdy nie przestają wierzyć w możliwości ucznia i jeszcze bardziej zachęcają go do rozwoju. Według nich nie warto się poddawać i walczyć o sobie i swoją przyszłość. Wiem, że nawet nie będąc uczniem tej szkoły mogę liczyć na ich pomoc.

Przez trzy lata uczestniczyłem w teatrze szkolnym. Między innymi braliśmy udział w Przglądach Teatrzyków Językowych. Była to świetna zabawa oraz ciekawy sposób na naukę języka angielskiego. DO tej pory pamiętam nawet swoje kwestie.

Chcę zaznaczyć, że w tej szkole uczniowie też mają głos. Przez dwa lata byłem w samorządzie szkolnym. Pani Dyrektor, tak jak i Inni pracownicy szkoły liczyli się ze zdaniem tego juniorskiego zarządu. W pewniej mierze dzięki samorządowi szkolnemu istnieje szkolny radiowęzeł.

Gimnazjum ukończyłem z zadawalającymi mnie wynikami z egzaminu oraz ze świadectwem „z paskiem”. Aby napisać dobrze egzamin, nauczyciele zostawali z nami nawet po swoich własnych, nieodpłatnych zajęciach( pozdrowienia dla Pani Lisieckiej).

Ciężko przyjąć mi do wiadomości, że nie jestem już uczniem tej szkoły. Mogę śmiało powiedzieć, że to Gimnazjum to najlepszy wybór. Korzystając z okazji chciałbym podziękować Pani Dyrektor, mojemu wychowawcy oraz całemu gronie pedagogicznemu za zapewnienie mi świetnych warunków nauki i rozwoju. Bez wahań polecam tę szkołę każdemu. NIE BĘDZIECIE ŻAŁOWAĆ! Mógłbym pisać jeszcze długo, starałem się krótko streścić to co, przeżyłem.

Michał Bończak


Nazywam się Aleksandra Szymańska, jestem jedną z pierwszych absolwentek łęczyckiego Gimnazjum - rocznik 2002.

Jak wspominam szkołę? – To najlepsze trzy lata w całej mojej edukacji.

Chodziłam do klasy językowej, klasa o tyle była wyjątkowa, że na 30 uczniów - 26 to same najfajniejsze dziewczyny ;-), nauczyciele mieli z nami ciężki orzech do zgryzienia, zapanować nad tyloma dziewczynami, które zawsze miały coś do powiedzenia? Hmm…wyzwanie…

W Gimnazjum poznałam osoby, z którymi utrzymuję kontakt do tej pory oraz nauczycieli, których widok zawsze mnie cieszy.

Obecnie sama jestem nauczycielką j. angielskiego oraz francuskiego. Miałam okazję pracować przez rok w Gimnazjum im. Jana Pawła II w Łęczycy, gdzie kiedyś sama byłam uczennicą. Obecnie pracuję i mieszkam w Łodzi. Nie zamieniłabym mojego zawodu na żaden inny.

Aleksandra Szymańska


Jestem absolwentką Gimnazjum im. Jana Pawła II w Łęczycy. Szkołę tą ukończyłam w 2007 roku i bardzo miło wspominam – sympatyczni nauczyciele, wspaniała klasa, przyjemny klimat.

Długo zastanawiałam się, jaką drogę edukacyjną dalej wybrać. Wybór padł na liceum profilowane w jednej z łęczyckich szkół średnich ze względu na dostępność interesującego mnie profilu, a mianowicie ekonomiczno-administracyjnego. Przedmioty związane z tym profilem na tyle mnie zainteresowały, że zdecydowałam dalej podążać tą drogą. Po zdanej maturze wybrałam się na studia I stopnia na kierunku administracja na Uniwersytecie Łódzkim. Ze względu na fakt, iż były to studia zaoczne, mogłam jednocześnie studiować i podjąć zatrudnienie.

Dostałam się na staż do Urzędu Gminy znajdującego się na terenie jednej z pobliskich wsi. Jako stażystka nie miałam zbyt wielu obowiązków, jednak udało mi się bliżej zapoznać z funkcjonowaniem urzędów państwowych, co biorąc pod uwagę kierunek mojego wykształcenia, było dość cennym doświadczeniem. Kiedy staż się skończył długo poszukiwałam nowego miejsca pracy. Po ponad sześciu miesiącach nieefektywnego poszukiwania dowiedziałam się, że w firmie, w której pracuje moja mama, poszukują osoby do pełnienia jednocześnie funkcji recepcjonistki firmowej siłowni oraz funkcji związanych z obsługą kawiarni. Bez wahania zgłosiłam się i zostałam zatrudniona. Jednak ze względu na to, że z miejsca tego mogli korzystać jedynie pracownicy firmy, przez długi czas nie przynosiło ono odpowiednich przychodów. Zostałam zatem przeniesiona do pracy w magazynie tej firmy. Była to praca ciężka, wymagająca wysiłku fizycznego oraz sprawności, gdyż tempo pracy było wysokie. Jednak dzięki niej poznałam samą siebie, swoje mocne strony i swoje słabości, nauczyłam się z nimi walczyć. Co jednak najcenniejsze nauczyłam się doceniać wartość pieniądza oraz szanować pracę. Mogę zatem powiedzieć, że okres pracy w magazynie był dla mnie w pewnym stopniu „szkołą życia”.

Pracując, przygotowywałam się do egzaminu licencjackiego. Gdy nadszedł jego czas, bardzo się stresowałam, jednak niepotrzebnie. Bez problemów obroniłam pracę i zyskałam tytuł licencjata.

Po zakończeniu studiów I stopnia wybrałam się na studia magisterskie na kierunku prawo zatrudnienia - kadry i płace. Ukończyłam do tej pory pierwszy rok tych studiów, reszta przede mną. Obecnie piszę pracę magisterską i niecierpliwie wyczekuję momentu, kiedy skończę szkołę i uzyskam tytuł magistra.

Pracując jako magazynierka, jednocześnie szukałam innej pracy, jednak tym razem na terenie Łodzi. Dlaczego akurat tam? Dlatego, że swoją przyszłość wiąże z tym właśnie miastem. Przemawia za tym nie tylko większy rynek pracy, łatwy dostęp do kultury i innych dóbr, ale przede wszystkim fakt, iż mój narzeczony pochodzi z Łodzi, ma tam dobrą pracę i wspólnie stwierdziliśmy, że najrozsądniej będzie tam zamieszkać. W przyszłym roku bierzemy ślub.

Po wysłaniu tysiąca cv w odpowiedzi na różne oferty, udało mi się w końcu znaleźć pracę w Łodzi. Od niedawna pracuję w firmie motoryzacyjnej jako pracownik biurowy. Zajmuję się wystawianiem zleceń i faktur oraz ich księgowaniem. Praca jest spokojna, przyjemna, jak na dany moment jestem z niej usatysfakcjonowana. Póki co otrzymałam umowę na okres próbny, a zobaczymy jak dalej potoczą się moje losy. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się po mojej myśli, że w obecnej pracy przedłużą mi umowę, a moje osobiste życie będzie dalej tak pięknie rozkwitać.

Na zakończenie pragnę życzyć wszystkim Gimnazjalistom samych sukcesów zarówno w szkole, jak i poza nią, a Nauczycielom dużo cierpliwości i pogody ducha.

Marta Głodek


Mury gimnazjum opuściłam już 3 lata temu, ale mam wrażenie, jakby to było wczoraj. Lata nauki w tej szkole były bardzo owocne. Zwiedziłam europejskie stolice- Londyn i Edynburg, a także wzięłam udział w projekcie Sokrates Comenius " What are we really like? We break stereotypes!", w ramach którego wyjechałam do Portugalii. W 3 klasie uzyskałam tytuł finalistki Wojewódzkiego Konkursu Przedmiotowego z Historii, do którego przygotowywała mnie pani Alicja Lisiecka. Dzięki temu tytułowi z łatwością dostałam się do najlepszego w województwie łódzkim Liceum im. Mikołaja Kopernika w Łodzi. W liceum nie miałam problemu z aklimatyzacją, nie odstawałam od rówieśników pod żadnym względem, wręcz przeciwnie. W drugiej klasie udało mi się zdobyć tytuł finalistki Olimpiady Literatury i Języka Polskiego, dzięki któremu zostałam w całości zwolniona z matury pisemnej i ustnej z wynikiem maksymalnym z tego przedmiotu. Nie osiągnęłabym tego gdyby nie wiedza i doświadczenie wyniesione z gimnazjum. W tym czasie także brałam udział w konkursie z języka polskiego, do którego przygotowywałam się pod opieką Pani Ewy Pawałowskiej. Z Jej materiałów korzystałam jeszcze w szkole średniej. Już w pierwszej klasie liceum doceniłam też lekcje wychowania fizycznego w gimnazjum, podczas których miałam okazję pchać kulą, skakać w wzwyż czy biegać przez płotki. Wielu spośród moich kolegów z obecnej szkoły nie miało nigdy takiej szansy. Ogromna hala i stadion, który widać przez okna gimnazjum dają dużo większe możliwości rozwoju fizycznego, niż większość łódzkich szkół ściśniętych między kamienicami. Gdybym mogła cofnąć czas i ponownie dokonać wyboru gimnazjum, niczego bym nie zmieniła.

Zofia Andryskowska


Zawsze gdy wspominam czasy gimnazjum, ogarnia mnie pewnego rodzaju nostalgia, kojarzę tę szkołę z wielką beztroską oraz zabawą. Etap nauki w gimnazjum był bardzo ważny w moim życiu, mogę nawet powiedzieć, że zapoczątkował pasję, którą zajmuję się do dziś. To właśnie w Gimnazjum im. Jana Pawła II spotkałam doskonałego pedagoga - panią Dorotę Graczyk-Baranowską, która podjęła się przygotowania mnie do Wojewódzkiego Konkursu Przedmiotowego z Chemii. I tak rozpoczęła się moja pasja, którą kontynuowałam w renomowanym I Liceum Ogólnokształcącym im Mikołaja Kopernika w Łodzi, odnosząc sukcesy w Olimpiadzie Chemicznej. Dzięki temu miałam otwartą drogę na wszystkie możliwe kierunki studiów; wybór nie był łatwy, ale znowu zwyciężyły moje zainteresowania i postanowiłam studiować Chemię na Uniwersytecie Warszawskim oraz Farmację na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Jednak poza nauką, w gimnazjum spotkałam też świetnych przyjaciół, z którymi utrzymuję kontakt do dziś i razem często wspominamy czasy wspólnej nauki. Moje najbarwniejsze wspomnienia są zdecydowanie związane z niesamowitymi wycieczkami, które oferowała ta szkoła. Nigdy nie zapomnę pobytu w Londynie czy Edynburgu, szczególnie iż wiem, że niewielu moich znajomych z innych szkół miało możliwość takich wyjazdów. Uważam, że Gimnazjum im. Jana Pawła II to szkoła idealna dla każdego, kto chce spotkać wspaniałych przyjaciół, dobrze się bawić, a przy tym rozwijać swoje zainteresowania.

Agata Wójtowicz


Gimnazjum, kiedy to było? – Mówię i śmieję się do siebie, pisząc te wspomnienia. Minęło już 10 lat od czasu ukończenia przeze mnie Gimnazjum w Łęczycy. W ciągu tych 10 lat było już liceum i studia. Przyszedł też w końcu moment na podjęcie pracy zawodowej. Mimo to zawsze miło wracam myślami do tamtego gimnazjalnego okresu. Dlaczego? Ukończenie dobrego gimnazjum, z dobrymi wynikami to ścieżka prowadząca do wyboru odpowiedniego liceum, które pozwala ukierunkować się zawodowo. Zatem określiłabym gimnazjum mianem pierwszego kroku na bardzo długiej, zawodowej drodze.

Z moich osobistych doświadczeń, jak i z własnych obserwacji, wynika, iż okres gimnazjum to trudny czas dla młodzieży, która wchodzi akurat w wiek dojrzewania. Dlatego bardzo ważna jest odpowiednio wykwalifikowana kadra nauczająca, a taką posiada właśnie łęczyckie gimnazjum. Nauczycieli wspominam jako współpracujących, otwartych, serdecznych, służących radą i pomocą i przede wszystkim bardzo kompetentnych. Bardzo miło wspominam moją Wychowawczynię Panią Marzenę Chodkowską oraz moją klasę, z którą dzieliliśmy szkolne ławy aż przez 9 lat.

Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się ukończyć tak dobre szkoły w moim niedużym rodzinnym mieście, do którego zawsze wracam z sentymentem. Dziś piszę te wspomnienia jako dorosła kobieta, od dwóch lat mężatka, od roku magister psychologii. Cieszę się, że mogłam wrócić myślami do tych beztroskich czasów, odrywając się na chwilę od obowiązków.

Bardzo serdecznie pozdrawiam wszystkich Nauczycieli z Gimnazjum w Łęczycy, którzy przyczynili się do zdobycia przeze mnie wymarzonego zawodu oraz swoim przykładem zawsze pokazywali, jak być dobrym człowiekiem.

Anna Wojtera (Izydorczyk)


Witam, nazywam się Bartosz Baranowski i w latach 2002 - 2005 byłem uczniem Gimnazjum im. Jana Pawła II w Łęczycy. Jako abslowent tej placówki mogę powiedzieć, że bardzo miło wspominam 3 lata spędzone w tej szkole. Poznałem wielu przyjaciół, z którymi do tej pory jestem w stałym kontakcie i często się spotykamy.

Również miło wspominam kadrę nauczycielską, a zwłaszcza Panią Szlaską, która uczyła mnie matematyki. Wszyscy czekaliśmy na matmę. Do tej pory pamiętam minutowe sprawdziany z tabliczki mnożenia. Myślę, że obudzony w środku nocy nie miałbym problemów z udzieleniem odpowiedzi, ile jest 5 x 7 czy 9 x 8. Brałem udział w wielu akademiach i zajęciach pozaszkolnych np. SKS, breakdance i młodzieżowa rada miasta, której byłem członkiem. Dzięki licznym występom w szkolnych akademiach poradziłem sobie z tremą i stałem się bardziej otwarty, zainteresowałem się muzyką, która stała się moją pasją. Jeszcze w gimnazjum zacząłem grać na gitarze uczyć się śpiewu i kilka lat później nagrałem płytę z zespołem 2 Tygodnie, którego byłem frontmanem.

Dziś dalej działam artystycznie i współpracuje między innymi z Mic (Michałem Kozańskim ) również absolwentem gimnazjum w Łęczycy, który tak jak ja bawi się muzyką. Nasze dokonania można usłyszeć w Internecie, więc jeśli dobrze poszukacie, to znajdziecie. Teraz skupiam się na swojej karierze solowej - zapraszam zatem na moją stronę internetową bartekbaranowski.pl, gdzie będziecie mogli dowiedzieć się więcej na temat mojej osoby.

Bartosz Baranowski


Gimnazjum im. Jana Pawła II ukończyłam 6 lat temu, mimo to doskonale pamiętam tę szkołę. Śmiało mogę stwierdzić, że były to najprzyjemniejsze 3 lata mojej edukacji. Los był dla mnie łaskawy, gdyż w późniejszym czasie miałam okazję zdobywać wymarzony zawód w równie przyjaznym miejscu.

Zakończenie szkoły podstawowej to okres dużych wyzwań dla młodego człowieka. Przychodzi czas na nową szkołę, nauczycieli i nierzadko nową klasę. Ja miałam to szczęście, że swoje pierwsze kroki w gimnazjum stawiałam ze świetnymi ludźmi. Weszliśmy całym składem klasy w nowy etap edukacji. Pamiętam jak dziś wędrówki po całym budynku grupami i sprawdzanie numerów klas, w których miały się odbywać kolejne zajęcia. To zabawne, kiedy teraz tak wspominam.

Pierwszą ofertę, która dawała możliwość rozwoju zainteresowań, gimnazjum przedstawiło nam już w pierwszych dniach szkolnych. Do wyboru, do koloru. Kółko dziennikarskie, literackie, biologiczne, treningi sportowe, projekt artystyczny „Vulkan”, cheerleaders i wiele innych. Każdy znalazł coś dla siebie. Ja uczestniczyłam prawie we wszystkich zajęciach dodatkowych, ponieważ była to świetna przygoda! Tu trzeba również wspomnieć o zajęciach, które pozwalały nam „podciągnąć” się z przedmiotów, w których nie byliśmy najlepsi. Nauczyciele poświęcali nam swój czas i dziś bardzo to doceniam, ponieważ zdobyłam umiejętności, które teraz wykorzystuję w swoim życiu zawodowym i osobistym. Ponadto gimnazjum szukało w nas talentów i angażowało je w życie szkolne. Tak na przykład moje zdolności muzyczne, czyli umiejętność gry na flecie poprzecznym, były często upubliczniane na uroczystościach szkolnych, co, nie ukrywam, sprawiało mi wiele radości.

Okres gimnazjum to również pierwsze miłości i przyjaźnie, ale jak się okazało nie dotyczą one tylko ludzi, a również przedmiotów szkolnych i zajęć pozalekcyjnych. Naprawdę! Zakochałam się w j. polskim. Kółko literackie prowadzone przez panią mgr Ewę Pawałowską wpływało na mnie tak pozytywnie, że wiersze napisane przeze mnie i schowane w szufladzie, z dumną prezentowałam na forum klasy. Lekcje języka polskiego wyglądały genialnie. Dyskutowaliśmy na temat twórczości poetów, rozmyślaliśmy, pisaliśmy, słuchaliśmy, staraliśmy się i każdy z nas miał coś do powiedzenia, swój światopogląd, który nigdy przez Panią Ewę nie był krytykowany, a jedynie zrozumiany i doceniany. Było dużo konkursów literackich, w których również ja zajmowałam pierwsze miejsca. Pisząc o zajęciach pozalekcyjnych, trzeba oczywiście wspomnieć o zajęciach tanecznych „cheerleaders”. Wszystkie dziewczyny chciały nimi być! To był szał… Świetnym pomysłem było również kółko plastyczne „Vulkan”. Prowadził je Pan mgr Jerzy Pawałowski, najprawdziwszy artysta, który ten oto artyzm potrafił w nas zaszczepić i pielęgnować. Pod okiem Pana J. Pawałowskiego stawaliśmy się aktorami, muzykami, fotografami, plastykami i, co najważniejsze, ludźmi z wyobraźnią, której nie baliśmy się używać. Kółko dziennikarskie również dawało sporo satysfakcji z racji tego, że nasza działalność była publikowana w gazetce szkolnej. Niestety, nie pamiętam nazwisk wszystkich wspaniałych nauczycieli, którzy nas edukowali, co pewnie nieraz było zadaniem trudnym, ponieważ wiek gimnazjalny to wiek dosyć burzliwy, ale ten problem również został rozwiązany. Nauczyciele organizowali dla nas tak dużo świetnych dyskotek, że mogliśmy wytańczyć całą złość i stres. Razem z moją klasą ukończyliśmy Szkołę Podstawową nr 3 w Łęczycy, która dobrze przygotowała nas do kontynuacji nauki w Gimnazjum im. Jana Pawła II, następnie to właśnie gimnazjum fantastycznie przygotowało nas do dalszego wyboru i rozwoju naszej edukacji. Już wiem, jak ważne są wszystkie elementy i stopnie nauczania. Każda kolejna szkoła jest równie ważna, jak ta poprzednia. Zrozumiałam również, że tylko pracując z pasją i wiarą w to, co robimy w życiu zawodowym, jesteśmy w stanie zyskać szacunek innych ludzi.

Kiedy uczęszczałam do Liceum im. Kazimierza Wielkiego, odkryłam kierunek, któremu zdecydowałam się poświęcić całe swoje serce. Liceum to zaoferowało bowiem zajęcia pozalekcyjne, na których uczyliśmy się zasad pierwszej pomocy… Dziś z wykształcenia jestem ratownikiem medycznym. Jestem z tego bardzo dumna i kocham ten zawód. Jest to jednak młody kierunek w naszym kraju i niestety, pracodawcy nie czekają z otwartymi ramionami. Nie mieszkam obecnie w Polsce, ale cały czas żyję nadzieją, że Ratownictwo Medyczne „stanie na nogi” i wszyscy świeżo upieczeni ratownicy znajdą zatrudnienie w tej dziedzinie.

Szczerze, z całego serca, dziękuję wszystkim nauczycielom i pracownikom Gimnazjum im. Jana Pawła II w Łęczycy za wspomnienia, bo dorosłość jest trudna, a jedynym sposobem by od niej odpocząć jest myśl o beztroskiej przeszłości, którą była dla mnie ta szkoła…

Milena Krysiak